*** Z perspektywy Sary
Minęło kilka dni. Niall nie mógł
się pozbierać. Był załamany. Z resztą nie tylko on. A tu jutro chłopcy mają lot
do USA, gdzie zaczną nowa trasę koncertową. To, co przeżył Niall
usprawiedliwiałoby go od tego, że nie wystąpi na koncertach. Jednak on
zdecydował, że pojedzie. Zrobi to dla swojej kochanej Carol, która na pewno nie
chciałaby, żeby on siedział załamany w domu. Za to mała Carol miała zostać z nami
pod moją opieką i pod opieką rodziców Niall’a.
~~ następnego dnia
Nastał kolejny beznadziejny
dzień. Dosłownie zwlekłam się z łóżka i poszłam się ubrać. Zeszłam na
śniadanie. W jadalni siedziała Maddy. Usiadłam przy niej, nasypałam płatków do
miseczki i zalałam je zimnym mlekiem, czyli tak jak uwielbiałam. Maddy
powiedziała, że spada na uczelnię.
Za to ja miałam iść na lotnisko,
żeby pożegnać się z chłopakami. Zaraz miała po mnie podjechać El. Z Dan i Ann
miałyśmy spotkac się na miejscu. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc szybko
złapałam torbe i wybiegłam z domu. Razem wsiadłyśmy do Taxi i pojechałyśmy.
Weszłam na lotnisko zdenerwowana.
Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Harry pomagał NATHALY!! Pomagał jej nieść
TORBĘ! Ona jedzie z nimi?! Zła podeszłam do Niall’a.
-No i jak się czujesz? Tylko nie zrób tam czegoś głupiego
dobrze?
-Czuję się fatalnie. Ale nie martw się. Nie mam zamiaru
popełnić samobójstwa, czy coś.- uśmiechnął się blado- Zaopiekuj się moją
córeczką.
Przytuliłam go mocno bo
wiedziałam, że jest mu bardzo ciężko. Później poszłam kolejno do Liam’a, Zayn’a
i Louis’a. Każdego uściskałam na pożegnanie. Został tylko Harry.
-Cześć.. Przyszłam się pożegnać.
-Będę tęsknił- odpowiedział Harry.
-Nie sądzę..- spuściłam głowę
-Co masz na myśli?
-Harry, ja przyszłam się pożegnać ostatni raz. Mam dość.. Mam
dosyć tego, że mnie olewasz. Mam dosyć tej twojej przyjaciółeczki.. Nie ma siły
tego ciągnąć. Jeszcze teraz zobaczyłam, że ona jedzie tam z wami. Mnie nawet
nie zapytałeś czy chciałabym jechać.. Kiedyś byłeś inny. Ale odkąd poznałeś ją,
to wszystko się zmieniło, wiesz?- ściągnęłam z ręki bransoletkę którą dostałam
od niego i oddałam mu ją.- Oddaję.. Widać nie forever. Nic nie może wiecznie
trwać no nie?
Zakończyłam
mój monolog i wyszłam z lotniska. Na zewnątrz już nie mogła dłużej powstrzymywać
się od płaczu. Po chwili wybiegły za mną El, Ann i Danielle i zaczęły mnie
pocieszać.
*** z perspektywy Harry’ego
- Oddaję.. Widać nie forever. Nic nie może wiecznie trwać no
nie?-
I właśnie wtedy włożyła mi do
ręki bransoletkę. Później odeszła.. Tak po prostu. Stałem tam jak słup soli.
Nie mogłem się ruszyć z miejsca. Po prostu zastygłem. Nie mogłem uwierzyć w to,
ze to koniec.
Nagle usłyszałem za sobą głos
Louis’a. Wtedy dopiero wróciłem do rzeczywistości. Poszedłem do chłopaków i Nathaly.
-Wszystko w porządku kochanie?- zaszczebiotała Nath, a ja
zobaczyłem zniesmaczeni na twarzach reszty
-Nie.. I nie mów do mnie kochanie! Nie masz prawa. Tylko ona
ma prawo!- krzyczałem i z bezsilności po policzkach ciekły mi łzy.- To wszystko
przez ciebie! Przez ciebie mnie rzuciła. Przez to, że cię poznałem! Nie chcę
cię znać..
-Harry! Uprzedzałem cię! Ty idioto! A ty jak zwykle nic nie
zrobiłeś!- wydarł się Liam
-I co ty tu jeszcze robisz?! Gdybym był na twoim miejscu, to
od razu pojechałbym za El! Pier***ić trasę!- krzyknął Lou
Wtedy
zerwałem się z miejsca i szybko pobiegłem do drzwi wyjściowych. Wsiadłem do
taksówki i pojechałem do niej. Jak tylko dojechałem na miejsce zadzwoniłem do
drzwi. Po chwili otworzyła mi Eleanor.
-Harry? Co ty tu robisz!?
-Mogę z nią porozmawiać?
-Nigdy w życiu! Wynoś się.. Dlaczego nie poleciałeś do
Stanów?!
-Bo ona jest ważniejsza.
-Ważniejsza? Ważniejsza?! Teraz ważniejsza?! A wcześniej to
nie była ważna? Tylko jak cię rzuciła?! Sorry, ale nie wejdziesz..- El
zatrzasnęła mi drzwi przed nosem, usiadłem na schodkach i po prostu czekałem..
________ ZAPRASZAM NA NOWY BLOG!! http://anotherworld-with-onedirection.blogspot.com/