Kilka dni później…
*** z perspektywy Sary
Obudziłam
się o 8.00 rano. Przeżyłam szok, że dopiero ta godzina. Niestety nie mogłam już
usnąć. Wygramoliłam się z cieplutkiego łóżeczka i poszłam do łazienki. Umyłam
się, pomalowałam i ubrałam w legginsy, niebieską tunikę i czarne converse.
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanko. Oczywiście rodzice byli już w pracy,
a gosposia wzięła urlop. Włączyłam radio i zasiadłam do jedzona. Poczułam
wibracje telefonu
*Hej słodka, wstałaś?* -napisał Hazza
*Yhym. Śniadanko wcinam*
*Aham. Bądź dziś u mnie o 20.00. Mam dla cb niespodziankę!*
Jap!
Ciekawe co takiego wymyślił. No cóż, muszę czekać do 20.00. Do jadalni weszła
zaspana Carol.
-Bosz! Ty już wstałaś? Dziewczyno! Na mózg ci padło?
-Ym.. Nie? Już nie wolno wcześniej wstać?- oburzyłam się
-Nie no wolno, wolno… A dla mnie gdzie śniadanie!?- zapytała
ze śmiechem
-Hmm.. W szafce lub w lodówce! Wystarczy połączyć np. chleb,
masło, ser i szynkę ii… Voile (czyt.
Włala) śniadanie gotowe!
-Are you
fucking kidding me?
-Nie.. wcale nie żartuję! OO.. Jak zjesz to idziemy w
miasto!
-OKe! I po tych słowach wszystko ci wybaczam! – Dała mi
całusa w policzek, bosz! Jak ja ją koffam!
Zjadłyśmy i
poszłyśmy w miasto. To jest zakupy. Szalałyśmy w centrum handlowym jak te
idiotki. Ja kupiłam sobie 3 sukienki: bombkę w kwiaty, czerwoną obcisłą i
wścielke pomarańczową. Carol kupiła nowe, niebieskie rurki oraz czarną i
zieloną bokserkę.
Nagle natknęłyśmy się na sklep,
który robi różne nadruki na ciuszkach na zamówienie. Ja zamówiłam białą bluzę z
napisem Marry me Harry! A Carol zakupiła bluzkę z napisem Niall is mine!
Słodkie. I nawet się nam rymowało! Okazało się, że ubranka będą gotowe za
godzinę. Szybko.. Więc poleciałyśmy jak szalone do Milk Sake City. Później
odebrałyśmy gotowe już ciuszki. Byłyśmy tak zmęczone, że pognałyśmy do domu.
Dotarłyśmy o godzinie 18.00.
Stwierdziłam, że idę wziąć kąpiel, a później przygotuje się na spotkanie z Hazzą.
Pomalowałam się lekko, ubrałam czarne rurki, czarne converse i moja nową, białą
bluzę. Haha! Ciekawe, co powie na to Harry.
***W tym samym czasie- Nicol
Stałam
przed drzwiami domu Zayn’a. Mój chłopka otworzył w końcu drzwi.
-Musimy pogadać.
-Wiem. Ja.. Kurde, jak mam to zrobić, żeby cię nie zranić?
-Ym? Co?
-No bo.. Nicol.. Tego nie ma sensu już ciągnąć. My chyba do
siebie nie pasujemy. To było tylko zauroczenie.
-Bosz! Zayn! Jak ja cię kocham! – rzuciłam się na Malika
-Ale.. Yy.. Co?- zapytał z dziwną minął
-Bo ja przyszłam, żeby powiedzieć ci to samo! Ale zostaniemy
przyjaciółmi, prawda?
-No jasne! No i chyba nie będziemy tak stali w drzwiach? Właź
do środka!- wciągnął mnie do domu.
-Masz coś do picia? Bo z nerwów mi w gardle zaschło- zaczęłam
się śmiać.
-Eh.. No jasne!
*** Z perspektywy Sary
19.30. Chyba czas się zbierać. Po
za tym Taksówka już stała przed domem. Oczywiście staliśmy w korkach. A niech
to.. Londyn! Dojechaliśmy czterdzieści minut później! Cholera, spóźniłam się,
czego nienawidzę. Ledwo podeszłam do bramki, a Harold wyskoczył z domu.
-Spóźniłaś się- powiedział mrocznym głosem
-Yh..
Harryy.. Sorry.. Jaa. Korki.. i..
-Bosz! Przecież żartuję!- zaczęliśmy się śmiać
-Haha! Zaraz cię kurde walnę! Co mnie straszysz?!hahahaa
-No dobra. Chodź, bo zaraz paparazzi będą, jak tak będziemy tu
stali.- weszliśmy do środka- ale tu musisz zostać.. Zaraz po ciebie wrócę ok.?
Tylko coś zrobię! I nie podglądaj.
-Co ty knujesz?!
Harry wyszedł
na pole i tyle go widziałam. Wrócił po kilku minutach i powiedział:
-Hmm. Pozwolisz, że zakryję ci oczy?
-Alee.. Harry, po co?
- No zobaczysz… Będę cię prowadził. Nic ci się nie stanie.
-No dobra, no. Tylko szybko! Bo zaczynam się niecierpliwić.
Wyszliśmy
przez drzwi tarasowe. Szliśmy gdzieś po podwórku. Nagle Harry odsłonił mi oczy
- O mój Bosz! Harold! Ty to sam.. Dla mnie.. Ja! Omg! Ile
jest tych świec?- zobaczyła wielkie serce ze świeczek, a w środku koc, a na nim
kosz.
-Dokładnie 101. Nawet nie wiesz w ilu byłem sklepach, żeby
je kupić. Teraz jestem romantyczny?
-Hmm. Szalony napewnoo! ;D
-No weź.. Ja się tak staram.. A przy okazii. Fajna bluza..
Ale kiedy?
-Co kiedy?
-No ślub?
-No przestań.. To tylko żart!
Usiedliśmy
na kocu. Siedzieliśmy pod drzewem. Było tak romantycznie. Wtedy Harry zapytał
czy będę jego dziewczyną i wyciągnął coś z kieszeni.
Zgodziłam się. Kazał mi znów zamknąć oczy. Wtedy nałożył mi
na rękę śliczną bransoletkę z wyrytym napisem Harry & Sara Forever . Ohh..
Ale on jest słodki. Pocałowałam go w usta. Uśmiechną się do mnie i zaczął mnie
namiętnie całować. Nie ma co! Całuje genialnie. Zatopiłam dłonie w jego jedwabistych
w dotyku loczkach. Gdy w końcu się od siebie odlepiliśmy powiedział:
-Zaśpiewaj coś dla mnie. Proszę!
-No ok. To może kawałek naszej piosenki. Chyba jeszcze nie
słyszałaś prawda?
-No nie-
Harry
zaśpiewał mi śliczny kawałek. Brzmiał tak:
Baby You
light up my world
like nobody else
the way that you flip your hair
gets me overwhelmed
but when you smile at the ground
it ain't hard to tell…
Powiedział mi, że to jego
solówka. A potem powiedział, że mnie kocha na życie i znów mnie pocałował. Ja
jego też kocham.. Jak cholera kocham..
________________Ej no ludzie! Niby wchodzicie na bloga, a żadnego śladu nie zostawiacie ;( Smutno mi ;(
4 komentarze = następny rozdział SZANTAŻ! :D
błagam! nie uśmiercaj Zayna! błagdam! moje życie wtedy nie będzie miało sensu! . <3 :D
OdpowiedzUsuńdodawaj już następny, noo! <3
OdpowiedzUsuńSuper :P
OdpowiedzUsuńJest to najlepsza opowieść jaką czytam, a czytam z 5 :D
SUUUUUPER!
OdpowiedzUsuńMega blog, pisz dalej :P
Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńno sarenko już ponad 4 komentarze, dawaj nowy rozdział.;)
OdpowiedzUsuńjak romantycznie :) świetny blog :***
OdpowiedzUsuń